leżały na wierzchu, puścił płytę i usiadł koło niej tak jakby w pokoju nie było innych wolnych
siedzeń. Oczywiście musiał usiąść w ten charakterystyczny dla siebie, męski sposób, prezentując
całemu światu swoje uda. Kiedy dziewczyna się zorientowała przyciągały one całą jej uwagę i momentalnie ciężko było skupić jej się na słuchaniu piosenek. Próbowała nawet zamknąć oczy aby móc ogarnąć umysł ale na nic się to nie zdało bo wiedziała, że on tam jest. Nie minęła nawet pierwsza piosenka gdy udając, że odstawia butelkę po piwie na stół, przypadkiem położyła rękę na jego udzie. Jednak kiedy tylko spostrzegła że Paul się na nią patrzy, od razu zaczęła się wycofywać. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu mężczyzna położył swoją dłoń na wciąż znajdującej się na jego udzie jej dłoni i patrząc na nią uśmiechnął się ciepło, tak jakby chciał jej przekazać że wcale mu to nie przeszkadza. Tak naprawdę bardzo mu się to podobało, wiedział, że ona to wie ale mimo to głupio było mu powiedzieć to głośno. Więc siedzieli tak aż ucichły dźwięki ostatniej piosenki. W tym momencie oboje już wiedzieli, że coś między nimi zaiskrzyło i pytanie tylko czy pozwolą się
temu dalej rozwijać?
- I co myślisz o tych piosenkach? Spodobają się ludziom, da się ich słuchać? - zapytał Paul
- Żartujesz, są świetne. Jak wszystkie twoje piosenki, po prostu masz taki talent że za co się nie
weźmiesz musi to kończyć się sukcesem.
- Dzięki, cóż więcej mogę powiedzieć. - przekładał nerwowo butelkę z piwem z ręki do ręki –
słuchaj, pamiętasz co powiedziałaś mi wczoraj na tej plaży, po tym jak...no wiesz... całowaliśmy
się. - był zdenerwowany ale chciał znać jej odpowiedź. Nawet przed sobą nie potrafił już udawać,
że nic do niej nie czuje.
- Pocałunkiem trudno to nazwać, to znaczy wiesz nie jestem pewna bo zbyt krótko trwało żebym
mogła stwierdzić – zaśmiała się dziewczyna – ale tak. Pamiętam co ci powiedziałam.
- No ale nie rozumiem dlaczego akurat ja. To znaczy wiem już, że jestem dla ciebie genialnym
artystą, człowiekiem i tą całą resztę którą wczoraj mi powiedziałaś. Ale dlaczego ci się podobam...
tego nie rozumiem. Przecież nie jestem ani młody, ani przystojny, co takiego możesz we mnie
widzieć?
- Ale kto powiedział, że podobać mogą się wyłącznie młodzi? Jesteś świetnym facetem, i wybacz
ale nie zgodzę się z tym co powiedziałeś, jesteś przystojny i to cholernie. Jesteś też zabawny, miły,
dobrze wychowany, traktujesz kobiety z szacunkiem i nie zachowujesz się jak ci dzisiejsi faceci.
Uwierz mi, że jako idealnemu mężczyźnie nic a nic ci nie brakuje. Więc jednym słowem widzę w
tobie najprościej mówiąc seksiaka. - rozmawiali tak jeszcze z kilka minut aż wreszcie Paul zobaczył
jak bardzo jej na nim zależy i że gdy mówiła że go kocha, mówiła prawdę. Przez wcześniejsze
doświadczenia wolał być ostrożny jeśli idzie o to gdzie lokuje swoje uczucia.
- Przepraszam cię na chwilę, zdaje się, że mam telefon. - zniknął na kilka minut za drzwiami
sypialni a gdy wrócił nie odezwał się ani słowem, po prostu opadł na kanapę i patrzał przed siebie.
- Co się stało? - zapytała przejęta jego wyglądem Julia – Oczywiście jeśli chcesz powiedzieć,
jeśli to z siebie wyrzucisz, będzie ci lżej.
- Wszystko upadło. Cała firma, wszystkie inwestycje i cała reszta tego co miałem. Właśnie dzwonił
mój prawnik, rozmawiał z księgowym. Kilkanaście lat temu źle wypełniliśmy jakieś papiery i teraz
urząd wszystko zajął. Zostałem prawie z niczym. - Ukrył twarz w dłoniach
- Boże, nie wiem co powiedzieć, to że mi przykro nie wystarczy. Przecież to było twoje imperium.
Ale nie przejmuj się tak, przecież nie ważne jest to ile się ma na koncie, najważniejsze jest to kim się jest. A ty jesteś Paul McCartney, poradzisz sobie z tym, przecież nie zabrali ci twojego talentu. Poza tym masz wokół siebie pełno kochających cię ludzi którzy cię wesprą kiedy tylko będziesz tego potrzebował.
Dziewczyna nie bardzo wiedziała co ma teraz zrobić więc postanowiła że najlepszym wyjściem
będzie gdy po prostu go przytuli i pokaże, że ma w niej oparcie nie ważne co by się nie działo. Tak
też zrobiła. Delikatnie objęła go i położyła mu głowę na ramieniu.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Masz po prostu mniej pieniędzy, to wcale nie jest takie
straszne a przecież nadal jesteś tym genialnym sobą którego uwielbiam całym sercem - powiedziała
a wtedy McCartney spojrzał na nią wzrokiem którego nigdy nie widziała na żadnym z wywiadów
czy zdjęć. Był o to spojrzenie pokazujące jego najskrytsze emocje i uczucia.
- Tak, na pewno musi być dobrze. Powinienem ci się do czegoś przyznać. Jeśli teraz się obrazisz i
wyjdziesz zrozumiem. Ale musiałem to zrobić żeby sprawdzić jak zareagujesz. Rozumiesz
przeszłość mnie do tego zmusza.
- Mów, i przestań trzymać mnie w niepewności.
- Nikt nie dzwonił. Musiałem sprawdzić jak zareagujesz gdyby okazało się, że nagle nie mam
swojego majątku. To znaczy, nie wiem jak potoczy się dalej nasza znajomość i co może z niej
wyniknąć ale przyjaciołom też trzeba ufać. Nie chciałem cię tym urazić ale nie chcę znów cierpieć
gdybym dokonał złego wyboru. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz i nie gniewasz się na mnie. -
powiedział patrząc na dziewczynę.
- W porządku, nie gniewam się, rozumiem dlaczego to zrobiłeś. Na twoim miejscu postąpiła bym
dokładnie tak samo. - zorientowała się że teraz i on ją objął – to znaczy że już nie potrzebujesz
pocieszenia i mogę przestać cie przytulać?
- Pocieszenia nie potrzebuję, ale wcale nie chcę żebyś przestała. - uśmiechnął się do niej i siedzieli
tak przez kilka następnych chwil. Nagle do Julii zadzwonił telefon
- Jezu, już dwudziesta pierwsza. Przepraszam cie na moment - dziewczyna wstała i poszła na bok
odebrać. Było jasne że dzwoni jej mama z pretensjami. Zasiedziała się i nie dostrzegła, że od kilku
minut powinna być w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz