wtorek, 16 września 2014

Love Is Strange [X]

Rozdział zawiera treści  przeznaczone dla osób pełnoletnich... zresztą co ja się wysilam i tak i tak przeczytacie  :P


Usiedli na kanapie, każdy z drinkiem w ręku i postanowili obejrzeć coś ciekawego w TV, niestety
jako że byli na Majorce wszystkie programy nadawane były w języku hiszpańskim. McCartney
znany z tego, że zawsze znajduje sposób by wybrnąć z nudnej sytuacji zaproponował żeby włączyli
jakąś telenowelę dla „ciotek” i zaczęli parodiować postacie podkładając swoje własne kwestie.
Julii jego propozycja bardzo odpowiadała. No i po raz kolejny okazało się, że za co się Paul nie weźmie wychodzi mu genialnie. Kilka razy nie mogli wytrzymać ze śmiechu z tego jak ich na
poczekaniu wymyślone kwestie śmiesznie wpasowały się do sytuacji na ekranie.
- Chciałem ci coś powiedzieć... ale nie wiem jak – Mówił Macca podczas którejś z kolei scenki na zmianę to patrząc co dziej się na ekranie to na Julię.
- Co takiego? To ty zjadłeś ostatnie ciastka ze słoika? Nic nie szkodzi i tak były przeterminowane –
Teraz to dziewczyna próbowała wpasować się do odgrywanej sytuacji.
- Tak właściwie to planowałem je zjeść ale podejrzewałem że muszą być zepsute bo gdy dałem
kawałek papudze to zaczęła śpiewać „O Sole Mio” ale nie chodzi mi o to... jest coś jeszcze. - Facet
na ekranie zrobił przerwę by napić się wina więc i McCartney musiał chwilę odczekać – chodzi o
to, że cię kocham – Wymawiając te ostatnie słowa nie był zwrócony już w stronę telewizora lecz
patrzał prosto w jej oczy. Nie czekając na jej reakcję czy odpowiedź nachylił się do niej i
zaczął namiętnie całować. Dziewczyna porwana przez usta muzyka i tysiące myśli pędzących w jej
głowie, z wielkim trudem starała się zachować rozsądek i delikatnie odepchnęła swojego adoratora.
- Wiesz co, tutaj jest niebezpiecznie, w każdej chwili mogą wejść moi rodzice. No ale gdybyś tylko
nie miał nic przeciwko temu możemy przejść do ciebie.
- Dlaczego miał bym mieć coś przeciwko, właśnie odważyłem się powiedzieć ci co do ciebie czuję i
próbuje zobrazować, moje wyznanie więc... nie mam nic przeciwko, jeśli tylko dzięki temu
będziemy mogli kontynuować chodźmy nawet zaraz. - Nie czekając ani chwili opuścili
pomieszczenie. Paul próbując od kluczyć drzwi od swojego pokoju z ekscytacji i podenerwowania
upuścił klucze. W tym samym momencie na korytarzu dało się słyszeć jakieś znajome głosy.
Dziewczyna od razu je rozpoznała, należały do jej rodziców. Jeśli Paul się nie pośpieszy to ich
zobaczą, został jeszcze jeden zamek, zobaczyła sylwetkę swojej matki wyłaniającej się zza zakrętu,
na szczęście kobieta szła tyłem opowiadając coś do osób idących za nią. Jest udało się, weszli do
środka niezauważeni w ostatniej chwili zamykając za sobą drzwi. Julia domyślała się, że w
przeciągu paru minut może spodziewać się telefonu od rodziców więc od razu go wyłączyła. Kiedy
podniosła głowę znad komórki McCartney kończył zasłaniać okno po czym skierował się w jej
stronę tak szczęśliwy, jak już dawno nie był. Podszedł do niej i bez zbędnych ceregieli wrócił do
kontynuacji przerwanej wcześniej próby zobrazowania swojego wyznania.
- Nigdy nie sądziłem że aż tak zgłupieję, muszę się kryć jak nastolatek i do tego mi się to podoba. -
mówił patrząc jej w oczy i delikatnie ujmując jej twarz w swoje dłonie – Przy tobie czuję się tak
młodo, mam tyle pomysłów, energii i chęci do życia.
- Bardzo miło mi to słyszeć, nie wiem co innego mogę powiedzieć ale czy mógł byś się już
zamknąć i nie marnować czasu na gadanie? - Paul bez żadnych problemów zrozumiał aluzję i ich
usta znów połączył płomienny pocałunek. Nie odrywając się od siebie ani na sekundę usiedli na
kanapie stojącej tuż za nimi. Sytuacja robiła się coraz bardziej namiętna. Gdyby w tej chwili przez
środek pokoju przebiegała drużyna rugbystów oni nawet by ich nie zobaczyli. Wreszcie mogli
naprawdę cieszyć się sobą. Dziewczyna postanowiła podnieść temperaturę o kolejne kilka stopni.
Jej ręka powędrowała w kierunku uda McCartneya, kiedy uświadomiła sobie, że przecież ma on na
sobie krótkie spodenki jej dłoń zniknęła w nogawce. On, lekko podskoczył gdy poczuł jej palce
bezpośrednio na swojej nagiej skórze. Ostatecznie jednak bardzo go to podniecało.
- Powinniśmy zmyć z siebie ten olejek i piasek – Powiedział Paul – Wiem, wiem, akurat w takiej
chwili, ale nie lubię lepić się jak plaster miodu. - Na dodatek zaczęły do nich docierać krzyki z
sąsiedniego pokoju, to z całą pewnością była jej mama która kolejny raz wyrzucała ojcu, że nie
przejmuje się tym gdzie jest i co robi jego córka. Ona jednak to olała radząc McCartneyowi by
zrobił to samo.
- Kobiety mają pierwszeństwo - Powiedział Paul przynosząc dziewczynie jeden ze swoich
szlafroków i koszulkę bo przecież ona nie miała ze sobą żadnych ciuchów na przebranie. Kiedy
tylko wzięła prysznic ubrała się w nie. Wszystko było o kilka numerów za duże ale to że Paulie
miał ubrane to na własnych barkach sprawiało że były to najprzyjemniejsze ubrania jakie
kiedykolwiek nosiła. Następny w kolejce do łazienki był Paul. W czasie kiedy on brał prysznic
Julia postanowiła włączyć jakiś film z wypożyczalni w TV, przynajmniej miała pewność, że
będzie on w zrozumiałym języku. Komedia romantyczna powinna być dobrym wyborem, aby
stworzyć przyjemną atmosferę. Kiedy tylko mężczyzna wyszedł z łazienki stwierdził, że
dziewczyna miała świetny pomysł z tym filmem po czym poprosił aby poczekała na niego jeszcze
chwilę bo musi wziąć coś z pokoju. Wrócił po kilku minutach przynosząc wielki puchaty koc, bo
mimo iż był to środek lata na tropikalnej wyspie, wieczór był chłodny, uwagę dziewczyny przykuła
jednak jego ręka którą cały czas nerwowo sprawdzał coś w kieszeni szlafroka. Oczywiście w
obecności McCartneya spokojne obejrzenie filmu graniczyło z cudem. Przez cały czas dźgał
Julię po żebrach próbując ją zirytować. Kiedy ona próbowała mu oddać, delikatnie złapał ją za
ręce i zaczął się śmiać ale już więcej jej nie drażnił. Dziewczyna położyła nogi na jego nogach, tak
było dużo wygodniej i przyjemniej.
- Przecież jesteśmy sami, tutaj nie musimy się przed nikim ukrywać więc nie ma się co krępować.
Możemy zrobić na przykład... - posadził ją sobie na kolanach, plecami do siebie tak aby nadal
mogli oglądać film i objął ją w pasie. - Na przykład tak – Wyszeptał do jej ucha i ponownie opatulił
ich kocem. Atmosfera robiła się naprawdę romantyczna, zarówno na ekranie jak i w pokoju.
Julia mogłaby siedzieć w objęciach Paula jeszcze bardzo długo. W jego ramionach czuła się
naprawdę bezpiecznie, tak jakby stanowiły tarczę przed całym złem świata. Akcja filmu zaczynała
nabierać rumieńców, główni bohaterowie zniknęli właśnie za drzwiami sypialni kiedy wszystko
zgasło. Gdyby nie świeczki, które stały na stole, w pokoju zapanowała by całkowita ciemność, ale
dzięki kilku małym płomyczkom atmosfera zrobiła się tylko jeszcze bardziej romantyczna.
McCartney spojrzał na dziewczynę, ona na niego, ponownie pocałowali się kilka razy, ta pokusa
była silniejsza od nich.
- Nie lubię jak ktoś przerywa mi film. - Powiedział Paul
- Ja też nie, to strasznie irytujące, nie wiedzieć jak to się skończy.
- A może... Spróbujemy napisać własny ciąg dalszy?- Zapytał wodząc palcami po szyi dziewczyny.
Ona zerknęła na mężczyznę, na swój telefon leżący na fotelu, co by powiedziała jej matka gdyby
się dowiedziała, znów spojrzała na McCartneya, na ale przecież mama nie musi wiedzieć o
wszystkim a już na pewno nie o tym. Zbyt mocno tego pragnęła by powiedzieć „nie”. Poza tym
Macca poczynił już kroki w odzyskaniu swojego szlafroka, gdy tylko udało mu się go z niej
ściągnąć, ostrożnie położył ją na kanapie sam leżąc nad nią. Julia widziała jego uśmiech i
tańczące w oczach iskierki.
- Ty jesteś świadomy tego co tu się dzieje? - Zapytała muzyka dziewczyna.
- Okaże się całkiem niedługo, tylko pytanie czy ty naprawdę tego chcesz?- Spojrzał na nią
przerywając pocałunki które od kilku sekund składał na jej szyi.
- Jak niczego innego. - Nadal nie bardzo wierzyła w to co za chwilę miało się wydarzyć.
- Więc, ja też jestem tego pewien – Jakimś cudem Paul odzyskał resztę swoich rzeczy, które na tę
chwilę jednak zupełnie nie były mu potrzebne, dlatego też po prostu rzucił je za kanapę. Julia
próbowała ukraść mu jego koszulkę, w czym on, żeby poszło sprawniej zaczął jej pomagać.
Wreszcie koszulka razem ze szlafrokiem znalazła się na podłodze. Teraz zostały już tylko spodnie.
Dziewczyna znalazła sznurek przytrzymujący piżamę na właściwym miejscu i zaczęła go
rozwiązywać. Jak na złość sznurek się zasupłał, przez kilka minut wspólnie się nad nim męczyli, aż
wreszcie zniecierpliwiony McCartney po prostu go urwał. Sprawiło to, że jego spodnie zrobiły się
tak luźne, że zatrzymały się dopiero na jego kostkach. Po prostu z nich wyskoczył, dali sobie kilka
kolejnych pocałunków nie mogąc się oprzeć. Paul zaczął przeszukiwać kieszenie swojego szlafroka
a kiedy znalazł już to czego szukał, stał tak przed nią nerwowo przekładając paczuszkę z ręki do
ręki i patrząc na nią pytająco czy aby na pewno nie zmieniła zdania.
- No weź się nie wygłupiaj, cale życie na to czekałam.
- No, w takim razie mi to wystarczy. - Odrzekł Macca i wziął się za rozpakowywanie zawiniątka
które trzymał w dłoniach. Przez głowę Julii przebiegła wtedy tylko jedna myśl „Oby nie pękła
bo by mnie matka chyba zabiła.” Zapomniała jednak o czymkolwiek kiedy Paul z powrotem znalazł
się na kanapie i znów czuła ciepło jego ciała przy sobie. Spojrzał na nią i dał jej słodkiego całusa w
nos.
- Więc, jeśli mogę zapytać, ile razy miałaś już okazję znaleźć się w podobnej sytuacji?
- No, w zasadzie, jakby nie patrzeć to będzie mój pierwszy. - Paul starał się ukryć swoje
zaskoczenie, no bo przecież on w jej wieku był już całkiem zorientowany w tych tematach. Prócz
tego zaskoczenia było jednak coś jeszcze, „Kurde, to faktycznie muszę być dla niej kimś
wyjątkowym skoro chce ze mną stracić dziewictwo” pomyślał.
- No pierwsze wrażenie jest najważniejsze, czyli muszę się postarać.
Jeśli przez słowo „postarać” mężczyzna miał na myśli bycie tak taktownym i nieustanne pytania
czy aby na pewno nie jest zbyt natarczywy i czy nie sprawia jej żadnego dyskomfortu, to
rzeczywiście udało mu się postarać. Jaki inny facet pomyślał by w ogóle żeby się tym
zainteresować. Byli w najlepsze zajęci sobą nie zwracając uwagi na cokolwiek innego, chcieli aby
ta chwila trwała jak najdłużej. W pewnym momencie dziewczynie zrobiło się głupio, ona spędzała
właśnie najlepszy wieczór swojego życia w ramionach ukochanego mężczyzny a praktycznie rzecz
biorąc jej rodzice, którzy znajdowali się dosłownie za ścianą na pewno zamartwiali się gdzie może
teraz być i czy wszystko z nią w porządku. Jak zawsze czujny McCartney zobaczył prawie
natychmiast, że coś ją trapi i zapytał co się dzieje, więc dziewczyna zaczęła wyjaśniać mu całą
sytuację.
- Może przejdziemy do normalnego łózka, tam teoretycznie nie będziemy aż tak blisko
twoich rodziców a też wygodniej będzie niż na tej kanapie. - Nie czekając na jej odpowiedź wstał
biorąc ją na ręce i idąc w stronę sypialni. „Czyli teoretycznie zaprosił mnie do swojej sypialni, czyli
nie uważa mnie za kogoś zwykłego” pomyślała zachwycona jego zachowaniem dziewczyna. Paul
potrafił zadbać o każdy szczegół aby tylko czuła się komfortowo. Świeczki znajdujące się na
stoliku już dawno zgasły i w pokoju panowała całkowita ciemność. Nic więc dziwnego, że
McCartney nie uszedł nawet dwóch kroków kiedy potknął się o jakąś część ich garderoby walającej
się na ziemi. Na szczęście dywan zamortyzował ich upadek i oboje leżąc na podłodze śmiali się z
tej sytuacji.
- Dalej nie idziemy, tu też jest dobrze – Powiedział Paul odgarniając kosmyki włosów które
zasłaniały oczy Julii. Miał rację po co iść dalej tutaj też było całkiem wygodnie. Razem z
namiętnymi pocałunkami w tle wrócili więc ponownie do pisania scenariusza swojej własnej
historii. Szczególnie wiele uczuć i emocji wkładając w najważniejszą ze scen, scenę finałową.
Kiedy ich romantyczny epizod dobiegł końca mężczyzna sięgnął po koc i jedyną poduszkę jaka
leżała w pobliżu ale nie stanowiło to żadnego problemu gdyż dziewczyna z wielką przyjemnością
jako swoją poduszkę wykorzystała ramię którym ją objął. Tworząc w ten sposób abstrakcyjny ale
piękny obrazek spokojnie zasnęli. Szczęśliwi i wtuleni w siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz